Zdałam sobie sprawę, ze nie publikuje w większości prawdziwych wspomnień. Większość instagrama, większość zdjęć na nich publikowanych jest robiona całkowicie pod publikę. Ponieważ ludzie bardzo często tego właśnie oczekują, a my lubimy spełniać oczekiwania innych ludzi. Taka już jest ludzka natura. Lubimy czuć się ważni i lubimy spełniać wymogi, dzięki temu czujemy się docenieni. Ja tez tak mam, przyznam się bez bicia.
Jednak winna się nie czuje, ponieważ w zasadzie jestem tego świadoma. Sama często się pytam, czego moi obserwatorzy oczekują ode mnie. Często publikuje coś, tylko żeby ktoś napisał mi, ze zrobiłam piękne zdjęcie. Chociaż często to wiem, bo przecież brzydkiego bym nie opublikowała. Nic nie sprawia mi takiej satysfakcji, jak dobrze wykonana praca. Instagram już przywykł, żeby taki być. Idealny. Inspirujący. Jednak dopiero teraz poczułam przez to taki smutek. Duża ilość moich obserwujących na snapchacie mówi mi, ze uwielbia mnie za to, ze jestem prawdziwa. Dzięki, naprawdę się... NIEstaram. I dlatego często wybieram snapchata, kiedy chce po prostu pogadać o tym o czym myślĘ, ewentualnie zdobyć jakieś informacje, podzielić się swoimi. Jednak patrząc na mojego instagrama, często czuje się, jakbym przeglądała konto kogoś zupełnie innego. W zasadzie to ktoś zupełnie odwrotny. Moja osobowość jest raczej odwrócona o 180 stopni! Lubię dodawać estetyczne zdjęcia, jednak jakbyście chcieli wejść do mojego pokoju mielibyście spory problem. Owszem jestem bałaganiara (żeby nie powiedzieć syfiarą). Często dodaje estetyczne zdjęcia z restauracji, ale wracając do domu mam na biurku jedzenie czasem nawet sprzed tygodnia. Moi znajomi już nawet się pytają czy mogą się napić wody, która leży obok mojego łóżka, bo często ma parę miesięcy... mówię całkiem poważnie. Nawet ja nie ruszam picia w moim pokoju bo nie pamiętam KTÓRE Z NICH leży tu od wczoraj a które od miesiąca, hahaha. Często tez możecie zauważyć jakieś estetyczne zdjęcia typu flatlay, albo po prostu elementy, które ładnie wyglądają obok siebie. Uwierzcie mi, ale te przedmioty pierwszy raz pewnie leżą obok siebie. Przykro mi się robi, ze patrząc po moim instagramie mogłabym stwierdzić, ze jestem introwertyczka. Nie mam zdjęć ze znajomymi, ani nawet filmików, kiedy się śmiejemy razem. Ale z drugiej strony się tez cieszę, ponieważ ja sama wiem, ze takich zdjęć nawet nie mamy, tylko dlatego, że nikt nie myśli, żeby zrobić jakieś ładne zdjęcie wspólne. Po prostu zbyt dobrze się bawimy i cieszymy swoim towarzystwem. Jedyne zdjęcia jakie mamy, to takie, których lepiej aby reszta świata nie widziała. Spokojnie, pewnie ty tez takie masz.
W tych czasach wszyscy, kiedy zakładamy konta na mediach społecznościowych poddajemy się opinii publicznej. Chociaż sami często oceniamy innych, bo po prostu to (zatwierdźmy już i bądźmy szczerzy) lubimy, to reagujemy gniewem, kiedy ktoś ocenia nas. Jednak właśnie przez nasza potrzebę akceptacji społeczeństwa, manipulujemy nasza osobowością i wklejamy sztuczność na nasze profile. Wiec następnym razem, zanim pomyślicie o kimś, kogo znacie tylko z internetu, w zły, czy tez nawet w dobry sposób, zastanowicie się, co wy sami sobą prezentujecie w internecie. Skoro ty nie przypominasz siebie, skąd możesz mieć pewność, ze ten ktoś, jest właśnie taki, jakim go sobie wyobrażasz.
I nie chodzi mi o to, żeby nagle publikować wszystko co prawdziwe. Właśnie dzięki temu, ze tego nie publikujemy zachowujemy nasza prywatna strefę, do której niekoniecznie cały świat powinien mieć dostęp. I chociaż wszystko to co pisze jest tak oczywiste, często zwyczajnie nie jesteśmy tego świadomi. I o to właśnie chodzi z tym postem. O świadomość.
Bo przecież wiem to wszystko. Ale nadal będę postować super outfity, chociaż zdecydowanie wole nosić dresy.
Chce inspirować. Po prostu sprawia mi to przyjemność.
Często na Instagramie widzimy to, co autor chce, żebyśmy widzieli, a nie to, jak jest na prawdę, super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńVIA-MARTYNA.BLOGSPOT.COM
Podziwiam Twoją szczerość, oby więcej takich głosów w blogosferze :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymać, rób swoje :)
OdpowiedzUsuń